Zostałem „modową blogerką” – obwieścił niedawno Michał „Michaśka”
Witkowski, jeden z najzdolniejszych pisarzy młodego pokolenia, czołowy
przedstawiciel liteatury gejowskiej. Witkowski raz na jakiś czas pisze
powieść (zwykle dobrą) i z podobną regularnością próbuje swoich sił w
show-biznesie. Tym razem zafascynował go świat mody. Czy na dłużej, to
okaże się w maju po premierze jego książki „Zbrodniarz i dziewczyna”, bo
póki co: wszystkie promocyjne chwyty dozwolone...
http://fashionpathology.com/
Michała Witkowskiego (rocznik 75) spotykam na pokazie mody. Znam jego
twórczość literacką i chętnie bym o niej porozmawiała, ale patrząc na
pozującego na ściance pisarza myślę: trudno, porozmawiajmy o modzie.
– Świata mody nie łączę aż tak z literaturą, to dla mnie inne zajęcie.
Tak jak i inni pisarze mają swoje zajęcia. Wojciech Kuczok chodzi po
grotach i nikt mu nie zabrania – mówi Witkowski, który nie tylko bywa na
pokazach, ale też prowadzi modowego bloga.
Fashion Pathology
– Fashion i Pathology to dwie rzeczy, które zajmowały mnie przez
ostatnie 3 lata. Dokładnie: moda i patomorfologia. Jedno jest
przeciwieństwem drugiego: moda to zasłanianie, ukrywanie naszej
zwierzęcości, a sekcja to odzieranie nas ze skóry, odsłanianie. Z sekcji
zwłok biegałem na pokazy mody jeszcze śmierdząc salą sekcyjną. Pisałem
kryminał o poważnie zaburzonym seryjnym mordercy i wymyślałem
stylizacje. Nic dziwnego, że moje patologiczne zainteresowanie modą
znalazło swój finał na blogu Fashion Pathology – czytamy na wspomnianym
blogu.
Michał Witkowski „modową blogerką” jest od jesieni. W tym czasie zdążył
już uczestniczyć w łódzkim fashion weeku i zaprzyjaźnić się z innymi
szafiarkami, zwłaszcza barwnym ptakiem polskiej blogosfery, Macademian Girl.
– Blog służy wyrażaniu siebie i swojej wizji mody, jest organem do
wyrażania swoich opinii. Dla mnie to bardzo poważne, traktuję te sesje
jak sztukę – mówi naTemat Witkowski.
Przykładowe stylizacje z bloga Michała Witkowskiego•http://fashionpathology.com/
Media obiegło też niedawno wyznanie pisarza, że dramaturgia pokazu mody
potrafi wzruszyć go bardziej niż spektakl w teatrze. – Polskie pokazy
mody są monotonne, trzeba przyznać, że są bardzo bezpieczne. Projektanci
boją się, że coś się nie sprzeda. Nie szaleją. Za granicą też jest
różnie, jeśli marka jest komercyjna, tak jak Louis Vuitton to też robi
bezpieczne kolekcje – dodaje.
Na blogu zaprasza więc do współpracy projektantów, którzy zgodzą się
przygotować dla niego niepowtarzalną kreację, która „zwykle nie miałaby
szansy się sprzedać”. Witkowski nie ukrywa, że chce się wyróżniać.
– To ktoś – tłumaczy rolę modowego blogera – kto jest trochę dandysem,
przychodzącym na imprezy jak Oscar Wilde ze słonecznikiem w butonierce…
Ale wymaga się też od niego, aby był komentatorem i krytykiem mody,
który zawsze pierwszy ma w ręku nowy numer “Vouge’a” czy “Nomero”. Ale
też, jak Lady Gaga, chcemy aby się przebierał w stylizacje wywołujące
zamieszki uliczne. A też musi być zwykłym recenzentem modowym, który z
notesikiem pisze w czasie pokazu, jakie tendencje widzi, nagrywa
filmiki, prowadzi po prostu portal i modzie. Więc wypadałoby też znać
się na materiałach, technologii odzieży, mieć w małym palcu historię
stroju… Bloger powinien pokazywać innym, jak można zbuntować się
przeciwko kastrującemu nas otoczeniu, wyzwolić w sobie kolorowego ptaka,
być sobą poprzez ubranie. Dużo ról. Ambitne zadanie. W sumie sztuka –
wylicza Witkowski i zapowiada, że na blogu znajdzie się wszystko, „co
powinno być”, czyli sesje zrobione przez gwiazdy fotografii, relacje z
pokazów, recenzje książek i magazynów modowych...
Pisarz (znowu) w medialnej sieczce?
I wszystko ładnie, a może nawet i modnie, ale ten sam Michał Witkowski
jeszcze nie tak dawno wyznawał na łamach „Polityki”, że jego próba
zaistnienia w świecie mediów była porażką i kompromitacją. Ten przykład
medialnej antykariery był nawet opisywany przez krytyka literatury
Dariusz Nowackiego jako memento dla młodych pisarzy, by pamiętali, że z
rozmansu z mediami nigdy nie wyjdą niewinni.
Zaczęło się od tego, że Witkowski, jak przystało na uważnego obserwatora
życia kulturalnego w naszym kraju, szybko zorientował się, że jego książki,
nawet najlepiej napisane i nominowane do ważnych nagród (dwukrotnie do
Nike), nie obronią się same na rynku i należy im pomóc poprzez
zacieśnianie relacji z mediami.
– Media ze swej istoty takie już są, że każdy problem prywatny (mój)
zamieniają na polityczny (nie mój) i zamykają w medialnych hasłach –
pisał Witkowski, a z drugiej strony podkreślał, że wszystko ma pod
kontrolą. W prasie szokował ekshibicjonizmem i prowokował media do
zadawania mu dalszych pytań: – Nigdy nie powiem, że nie chcę mieć
wywiadów, bo po wywiadzie w „Vivie” miałem bardzo dużo seksu (…). To
dzięki pojawianiu się w masowych mediach dostaję mejle w stylu: „chcę
się z tobą kochać, chcę cię dotknąć, chcę cię zjeść!”. To łechce. Chyba
rozminąłem się z powołaniem i powinienem robić w show-biznesie” –
powiedział w 2009 roku w wywiadzie dla „Dziennika”. Ta strategia
zaprowadziła go jednak na manowce.
W felietonie „Pisarz w medialnej sieczce” opublikowanym na łamach
„Polityki” przyznał, że zaczyna „tracić rozeznanie, w którym miejscu to
on przedrzeźnia obciach i kulturę masową, a odkąd jest jej częścią”.
Krytycy przestali traktować go poważnie, pojawiły się łatki "Jola
Rutowicz literatury" i porównania do Paris Hilton. Wydawało się, że da
sobie na wstrzymanie.
– Nie miał pan stronić od medialnej sieczki? – pytam zatem. – Mam swoje
metamorfozy raz na kilka lat. Można się do tego przyzwyczaić.
Odżegnywałem się od mediów, ale po jakimś czasie przebywania we
Wrocławiu bez mediów, człowiek zaczyna tęsknić. To taka perwersyjna
miłość – przyznaje autor "Lubiewa".
Kryminał modowy
Jeśli uznać, że wszystkie poprzednie przypadki i wpadki Michała Witkowskiego miały związek z promocją książek,
tak może być i tym razem. W maju podczas Targów Książki premierę będzie
miała jego najnowsza powieść, kryminał modowy, za który podobno miał
dostać aż pół miliona złotych zaliczki.
W maju nakładem Świata Książki ukaże się nowa powieść Witkowskiego.
– Moja nowa książka „Zbrodniarz dziewczyna” jest kontynuacją powieści
„Drwal”. Akcja rozgrywa się we Wrocławiu, ale także w Międzyzdrojach.
Wracają niektórzy ze znanych już bohaterów. Ale pojawi się też bloger
modowy, zaś morderca przez całą powieść szyje kreacje dla swojej ofiary –
zdradza pisarz.
Witkowski twierdzi także, że jego zainteresowanie modą to coś więcej niż
nowy sposób na sławę, której wiecznie mu mało (mówi o sobie fame
monster). Że to tak bardzo, bardzo na poważnie. A ja nie jestem pewna,
czy on nas tak bardzo, bardzo na poważnie nie wkręca. Jedno jest pewne:
ciuchów mu bardzo przybyło. – Od kiedy zajmuję się modą moja szafa
rozmnożyła się do pięciu szaf, teraz znajduje się w niej wszystko – cały
Witkac – mówi zdradzając, że zakupy robi w najbardziej ekskluzywnym
domu towarowym Warszawy.